PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=348154}

Dwa dni w Paryżu

2 Days in Paris
6,4 22 797
ocen
6,4 10 1 22797
6,7 15
ocen krytyków
Dwa dni w Paryżu
powrót do forum filmu Dwa dni w Paryżu

Bo co my tu mamy? Cywilizowanego Amerykanina i dzikich i nieokrzesanych, zacofanych Europejczyków. A Francja oczywiście (jakżeby inaczej) rozpasana seksualnie kraina puszczalskich corek,matek i perwersyjnych ojców! Nie znosze takiego jednotorowego przedstawiania sytuacji.

Główna bohaterka irytująca z tym swoim wiecznym "It`s so funny", jako odpowiedź na każde potknięcie, na każde obnarzenie jej kłamstw.

I zakończenie. W końcu rozeszli się, czy nie? Nie moge pojąć tego, po co reżyserzy każą nam sie domyślac zakończenia. Mam sobie sama dopowiedzieć? To po co cała ta historia? Po co było to opowiadanie, skoro nie wiadomo jak się kończy? Najpierw przekazywanie treści , jak idiotom, czarno na białym, a potem zagadkowe zakończenie. Nie znoszę takiego udawania "ambitnego kina".

Poniżej oczekiwań. 4/10

ocenił(a) film na 9
kasiak1983

czego nie rozumiesz? Przecież się zeszli.

bori_culkin

Jesteś pewien? Ja pamiętam, że zdecydowali się rozstać, a potem tańczyli gdzies na ulicy. Nie wiadomo, czy to była jedynie retrospekcja, czy rzeczywiscie do siebie wrocili. W dwie minuty po zdecydowaniu o zakonczeniu związku, pokazują nam niejasną sytuację. Może dla ciebie sytacja jest jasna, dla mnie mocno niedopowiedziana. Film naprawde mnie zawiódł.

kasiak1983

Najwyraźniej nie jesteś w targecie tego filmu. Moim zdaniem to film skierowany do inteligentnych ludzi, po trzydziestce, mających za sobą już sporo mniej lub bardziej pokomplikowanych historii związkowych i mogących dzięki temu się choć częściowo odnaleźć w bohaterach. Mnie się to udało i film mnie z jednej strony świetnie bawił, wyszedłem z kina z szerokim uśmiechem na twarzy, a z drugiej strony odrobinę mnie wzruszył w scenie finalnej rozmowy Jacka i Marion. Było w niej dużo prawdy, o tym jak w jakimś momencie trzeba się przed drugim człowiekiem otworzyć, odsłonić całkowicie, inaczej wszystko się wali.

To nie jest komedia do rozpuku. To jest lekki film, z którego wychodzi się z uśmiechem, a nie "wyrechotanym".

Zarzut, że film jest oparty na stereotypach jest kompletnie absurdalny. To nie dokument socjologiczny, o różnicach kulturowych między Europą o Ameryką, który ma wiernie odzwierciedlać rzeczywistość. Chcesz prawdy o tym? To sobie książkę poczytaj albo statystyki, przeprowadź badania. To jest film. Opowieść. Historyjka. Bez większych pretensji do bycia czymkolwiek. Bez zadęcia. Trochę do śmiechu, a trochę do zadumy i chwili refleksji.

Nie chcę być złośliwy, ale tym, że nie zrozumiałaś zakończenia mnie po prostu zabiłaś. Przecież Marion mówi wyraźnie, że nadchodzi taki moment, kiedy nawet jeśli ktoś budzi cię codziennie kichając ci prosto w twarz, to wolisz te jego kichnięcia od innych ludzi. A potem tańczą na ulicy. Tak, nie rozstali się, po prostu się pokłócili.

Jak dla mnie mocna 7/10. Gdybym miał oceniać tylko w kategorii tego rodzaju filmów (komedie romantyczne) to dałbym 10/10, ale że skala dotyczy wszystkich filmów to tak nie zawyżę.

prewitt

Wprost uwielbiam takie komentarze. Uwielbiam...

Podobał ci się film, więc trzeba napisac, ze jest dla ludzi inteligentnych, rozumiejących, doswiadczonych. Tym samym uwazasz siebie za inteligentnego, doswiadczonego itp. I jednoczesnie sugerujesz, ze ja taka nie jestem. Na temat swojego zycia i problemów nie bede tu pisac, bo niczego udowadniac na internetowym forum nie zamierzam. Uzewnętrzniac sie przy okazji filmu jest dla mnie żalosne. Tak samo jak udowadnianie, ze sie jest mądrym, bo sie jeden film jakis tam spodobał.Ale tym razem ty mnie "zabiłeś".

Nie rozumiem dlaczego tak cie zezłościło to, ze film jest oparty na stereotypach? Przeciez jest. To jest fakt. Mnie sie cos takiego nie podoba. A wręcz mnie złości. Po co ten tekst o badaniach?

Komedią romantyczną ja bym tego nie nazwała. Ten film nie bardzo mi do tego gatunku pasuje. No właśnie...Taka tam historyjka....

Pozdrawiam

kasiak1983

A ja z kolei uwielbiam jak ktoś na konkretny komentarz, zawierający konkretne argumenty odpowie czepiając się jednego słowa i kwalifikując go od razu do jakiejś "kategorii", co niby ma chyba w założeniu zwalniać od dyskusji. Zawsze mam wtedy wrażenie, że ten ktoś nie jest w stanie merytorycznie odpowiedzieć, więc musi strzelić focha, żeby jakoś wybrnąć z sytuacji i odwrócić uwagę od swoich błędów. :)

Pisząc o nie trafieniu w target nie pisałem tylko o inteligencji, ale także o wieku i pewnym bagażu doświadczeń. Nie wiem dlaczego wzięłaś do siebie akurat to jedno słowo.

Napisałem Ci, że film, z założenia rozrywkowy, nie musi spełniać kryterium wierności realiom socjologiczno-kulturowym i nie jest to jego wada. To chyba jasne. Jeżeli uważasz inaczej, to bardzo proszę, udowodnij mi jaki wpływ na ocenę wartości filmu rozrywkowego ma to czy zawiera stereotypy czy nie. Najlepiej na przykładach poproszę. :)

Sorry, jeżeli prezentujesz swoją opinię na forum, to musisz się liczyć z tym, że ktoś się do niej odniesie, także konkretnie i krytycznie. Taka karma. To nie złośliwość świata, tylko wymóg racjonalnego myślenia i umiejętności argumentowania i uzasadniania swoich sądów.

Tak, ten film nie jest komedią romantyczną w tradycyjnym rozumieniu. Jest czymś więcej niż komedia romantyczna w tradycyjnym rozumieniu. Na szczęście.

prewitt

Ja sie nie czepiam jednego słowa. Bo na jakiej podstawie mozna sugerowac, ze ktos nie posiada bagazu doswiadczen? Czy to nie za wiele, jak na komentarz do filmu?

Stereotypy w filmie rozrywkowym może nie są najważniejsze, jeslibysmy wzieli film w stylu komedii z Jimem Carreyem w roli głownej. Ale przyznaj, że "2 dni w Paryżu" to nie jest taki film, który charakteryzuje się tylko salwami śmiechu. Dla mnie wazna jest takze cała ta otoczka, bo zajmuje ona sporo miejsca w filmie. Nie można tego przeciez ignorowac. Tego, gdzie są, kogo spotykają itp.

Tak jak napisałam, ze budowany jest ten film na nieprawdzie, w sensie stereotypy Europejczyk-Amerykanin, tak samo ta historia jest troche dziwna. Dzieki swoim doswiadczeniom, ktorych brak mi zarzuciłes, jestem zdania, ze kłamstwo do tego wypowiadane partnerowi prosto w oczy, nie jest podstawą do związku. To nie były nawet kłotnie. To były perfidne kłamstwa. Nie jestem pewna, czy upokarzanie partnera (zdjecie z balonikiem jako ogolnorodzinna rozrywka ) jest podstawa do jakiejkolwiek relacji. Do tego szurnięta rodzinka, pseudo-artysta , perwers i prostak w osobie ojca... Coż, ja bym na to nie poszła. Powiem wiecej-chyba nikt nie powinien sie na cos takiego zgodzic.

To moje skromne zdanie.

kasiak1983

Jeżeli przesadziłem to sorry, no offence. Na lekką złośliwość pozwoliłem sobie tylko dlatego, że krytycznie wypowiadasz się o filmie, którego chyba jednak nie obejrzałaś uważnie. Gdyby tak było to nie miałabyś wątpliwości co do zakończenia, bo ostatnia kwestia, która pada w filmie - całkowicie tą sprawę wyjaśnia. Nie chodziło mi o to, że film Ci się nie podoba, bo może Ci się oczywiście nie podobać, tylko o to, że skrytykowałaś go opierając się na bardzo wątłych i subiektywnych podstawach.

Myślę, że :

1) chyba od początku oceniasz ten film w kategoriach "kina ambitnego" co sprawia, że przykładasz do niego zbyt surową miarę. Zupełnie niesłusznie. To jest przede wszystkim rozrywka, z może kilkoma głębszymi akcentami. Julie Delpy z całym szacunkiem dla niej, to nie jest Woody Allen ani Bergman i nie ma pretensji do robienia takich filmów. Ja ten film umiejscawiam powyżej prawie wszystkich komedii romantycznych jakie w życiu widziałem a poniżej naprawdę głębokich filmów i to jest jego kategoria wagowa, w której wypada moim zdaniem bardzo dobrze. Rozumiem, że miałaś inne oczekiwania i w zetknięciu z nimi ten film Cię rozczarował, ja spodziewałem się czegoś właśnie w tym stylu i byłem w pełni usatysfakcjonowany.

2) Miejsce akcji nie ma tu nic do rzeczy. Bo co z tego, że Paryż. Jak Paryż to już musi być ambitnie? Jest mnóstwo kina całkowicie rozrywkowego z Paryżem w tle.

3) To, że Cię bohaterowie irytują czy irytuje fabuła nie ma wpływu na obiektywną wartość filmu. Mnie się z kolei wydawali bardzo sympatyczni. Lubię tą neurotyczkę w okularach a jej ojciec, jako podstarzały hipis,
też był genialny, tym bardziej, że to prawdziwy ojciec Julie Delpy. Nie ma to jednak żadnego znaczenia dla oceny filmu jako takiego, bo to tylko osobiste sympatie i antypatie.

4) Masz przykład genialnego filmu zbudowanego od początku do końca na stereotypie - "Dzień świra" Koterskiego. Gdyby go oceniać w taki sam sposób jak Ty to zrobiłaś z "Dwoma dniami w Paryżu", to trzeba by było dojść do wniosku, że to dno. Bo oparte na stereotypach i nieprawdziwe.
Nic z tych rzeczy. Ani jeden ani drugi film nie ma pretensji do bycia wiernym obrazem rzeczywistości, tylko jakimś jej odbiciem w krzywym zwierciadle. Jasne, że wykrzywia, zniekształca, tylko co z tego wynika? To filmy muszą być zawsze wiernym odbiciem rzeczywistości? Oczywiście, że nie.

Jestem przekonany, że istnieją dokładnie tacy Francuzi i Amerykanie jak w tym filmie. Z pewnością istnieją ksenofobiczni taksówkarze nie mówiący po angielsku, z pewnością w metrze można spotkać świrów i z pewnością arabscy chłopcy wyrywają torebki na ulicach. I z pewnością żyją tam też zupełnie inni ludzie. Tylko, że kompletnie nic z tego wynika dla wartości samego filmu, który nie musi być wiernym obrazem profilu społeczeństwa.

Poza tym myślę, że Julie Delpy ma pełne prawo podśmiewać się i karykaturować własny naród tak jak się jej spodoba a i sami Francuzi najwyraźniej nie mają z tym problemu, żeby śmiać się z siebie. Tradycja jest długa, wymieniając choćby Moliera, comedie francaise, filmy z Bourvilem czy Louis De Funesem, często krytycznie i złośliwie portretujących własny naród. Nie widzę więc żadnego powodu by być świętszym od papieża i obruszać się na to, że film jest budowany na stereotypach, tym bardziej, że ze stereotypami już tak bywa, że często tkwi w nich jakiś fragment prawdy.

Pozdrawiam

prewitt

Oj, nie wiem, czy Dzień Świra jest oparty na stereotypie. Mnie sie nauczyciel polskiego nie kojarzył w ten sposób. I czy Dzien.. jest oparty na nieprawdzie? W krzywym zwierciadle, tak, ale ten obraz rzeczywistości jednak tam jest. Karykaturalny, przejaskrawiony ( moze ), ale jest. To taki śmiech przez łzy, jak dla mnie. I również obnaża polskie przywary, hipokryzje, głupote . Nie tylko Francuzi mają monopol na ocenianie samych siebie. Ciesze sie, ze powołałes sie na ten film. Nigdzie tez nie napisałam, że "2 dni.." to dno. Poniżej oczekiwan, tak.

kasiak1983

Stereotyp Polaka, nie nauczyciela polonistyki.

Już się miałem zamiar nie czepiać, ale nie rozumiem jakim cudem nie widzisz sprzeczności w tym co napisałaś. :) "Dwa dni w Paryżu" to Twoim zdaniem film stereotypowy, czyli w domyśle Francuzi wcale tacy nie są i Amerykanie też nie są tacy jak na filmie. Natomiast "Dzień świra" Twoim zdaniem najwyraźniej już nie jest stereotypowy, tylko "obnaża polskie przywary, hipokryzje, głupote" i tutaj już jednostronność punktu widzenia Cię jakoś nie denerwuje. Choć jest o wiele większa, bo cały film jest w zasadzie na jedno kopyto.

"Polskie" przywary? Myślisz, że inne nacje są od nich wolne - tam nie ma hipokrytów i durniów w podobnej ilości? :) Wbrew temu co usilnie próbuje wciskać obywatelom tego kraju masochistyczny nurt w publicystyce, kulturze, rozrywce - zapewniam Cię, że nigdzie na świecie nie brak durniów i nie mamy się specjalnie czego wstydzić.

Krytykujesz myślenie stereotypami, a zauważ, że podchodząc do sprawy w ten sposób, sama hołdujesz stereotypom. I oparcie fabuły na tych wymierzonych we Francuzów Cię irytuje, natomiast te celujące w Polaków są już okej. Albo jedno albo drugie. Albo ktoś uważa, że myślenie w kategoriach stereotypów narodowych jest złe, a jeżeli tak, to trzeba podchodzić konsekwentnie, niezależenie od kontekstu i od tego w kogo jest wymierzone. Albo jest okej w kinie rozrywkowym, a jeżeli jest okej, to też zawsze i nie może czasem być w porządku a czasem być wadą. Jak Ci nie przeszkadza na ekranie stereotyp polaczka, skundlonego i zawistnego, to dziwi mnie, że Ci przeszkadza stereotyp aroganckiego, zapatrzonego w siebie Francuza. W obydwu jest mniej więcej tyle samo prawdy i tyle samo kłamstwa.

prewitt

Nie rozumiem Cie. Nigdzie nie napisałam, ze tylko Polacy lub tylko Francuzi potrafią być durnowaci. Przeciez to truizm.

Z Dniem Świra masz rację. Rzeczywiscie moze nie jestem konsekwentna. Ale rzeczony film z Kondratem posługując sie stereotypem, jednoczesnie niektore stereotypy łamie. I nie tylko chodzi o nauczyciela, ale rowniez o zjawisko tzw. Polaka-Katolika, a w filmie pokazana jest ta "wiara" poprzez wieczorną modlitwe. Trudno mi powiedziec, czy to posługiwanie sie stereotypem, czy nie. Ja do Dnia Swira podeszłam jak do obrazu, który , jak juz napisałam, obnaża Polaków. Stawia pod znakiem zapytania to, czym sie szczycimy itd. Ale pewnie ogólnie masz racje, do czego sie niechetnie przyznaję.

Pozdrawiam i dobrego tygodnia!

kasiak1983

Umiejętność przyznania komuś racji w dyskusji, bardzo dobrze o Tobie świadczy. Pozdrawiam również

ocenił(a) film na 7
prewitt

Prewitt: gratuluje wypunktowania interlokutorki.
Kasiak: gratuluje odwagi cywilnej przyznania komuś racji (i to na forum Internetowym!)

ocenił(a) film na 4
prewitt

Mimo, że temat jest już stary, pozwolę sobie wtrącić swoje 3 grosze do dyskusji. Muszę częściowo zgodzić się z autorką tematu i postaram się wypunktować, dlaczego.
1. Mi film się wybitnie nie podobał, wręcz irytował. Sposób montażu pierwszej części i zmieniające się prowadzenie kamery w czasie filmu sprawiło, że niezwykle 'niewygodnie' mi się ten film oglądało (np. jazda taksówkami). To tak od technicznej strony. Nie oceniam wartości filmu po zdjęciach, ale po filmie o Paryżu, który chyba wybitnie małego budżetu nie miał (nie wiem, nie sprawdzałam), spodziewałabym się czegoś lepszego i spotkał mnie tu mały zawód.
2. Nie sądzę, że ktokolwiek, oglądający ten film, szuka wybitnie ambitnego kina. Ja osobiście, wręcz odwrotnie- szukałam filmu lekkiego, ale też nie wybitnie głupiego. Zerkając pobieżnie na tematy na forum, które dumnie głosiły "to nie jest film dla idiotów', 'tłuszcza nie zrozumie', a jednocześnie wiedząc, że film dotyczył będzie tematyki związków, miałam nadzieję na miłe zaskoczenie, aczkolwiek nie nastawiałam się jakoś specjalnie, żeby później się nie zawieść. Piszę to po to, żeby po części odeprzeć te zarzuty, że film 'nie podobał się, bo nastawiłaś się na super ambitne kino". Nie mam problemu z interpretacją filmów, a tutaj nie ma za wiele do rozumienia i interpretowania. Po części winna jest temu forma scenariusza.
3. A no własnie, scenariusz... Mam wrażenie, że po entuzjastycznym odbiorze "Przed wschodem słońca", July Delpy stwierdziła, że będzie grać na tą nutę póki się da. Doda do filmu kilka postaci i kilka twistów w akcji, żeby film nie opierał się na samym scenariuszu, ale tak, żeby jednak scenariusz i tzw. różne postrzeganie związków przez różnych ludzi nadal grały pierwsze skrzypce. O ile dialogi w "Przed wschodem.." były wyrafinowane, zabawne, subtelne, o tyle ten film ma najzwyczajniej w świecie słaby scenariusz. Niestety, ani fabuła nie jest porywająca, ani dialogi wciągające.
3. Postacie w filmie. Po części zgodzę się, że stereotypy tu się przewijają. Nie to jednak mi przeszkadza. Najbardziej przeszkadza mi przewidywalność i jednowymiarowość postaci (zwłaszcza drugoplanowych), budowanie ich 'na jedno kopyto'. Wyciągnięcie jakichś pojedynczych mocnych akcentów (typu ojciec artysta tworzący sztukę o tematyce erotycznej, zdjęcia baloników wiadomo w jakich okolicznościach, główny bohater głoszący pseudointelektualne teorie i wywody, żeby wydawał się mądrzejszy itp), wplątanie ich w akcje i budowanie wokół nim humoru/akcji. Sprawia to, że niepozorne sytuacje, które normalnie może by mnie jakoś rozśmieszyły czy wzruszyły (np. postać ojca) budzą we mnie nie tyle odrazę, oburzenie czy niesmak z powodu formy, tylko poczucie robienia ze mnie debila. Bo czy naprawdę nie można w jakiś inny sposób przedstawić różnic charakterów bohaterów niż opieranie się na (mini)skrajnościach czy rzeczach wzbudzających w jakiś sposób kontrowersje?
4. Aktorstwo. O ile technicznie nie mogę nic zarzucić, tak sama postać grana przez Golbdberga doprowadzała mnie do szału. Wiele trudu kosztowało mnie wczucie się w tą postać. Nie wiem czy to wina scenariusza czy aktora. I nie ma na to racjonalnego powodu, aczkolwiek wcale nie sprawia, że ten film oceniam lepiej...
I niestety, to, że mnie irytują bohaterowie ma wpływ na ocenę filmu, gdyż, moim zdaniem, ocena nigdy nie jest do końca obiektywna. Obiektywnie- ten film nie jest totalnym dnem czy nieporozumieniem. Film ten nie jest arcydziełem
Subiektywnie- ten film mi się nie podobał i uważam, że nie jest dobry. Nie wzbogacił mnie intelektualnie- czego się nie spodziewałam- ale też nie bawiłam się przy nim dobrze, nie był dla mnie żadną rozrywką. Uważam scenariusz za pseudointelektualny wywód, który, dodatkowo, do niczego konkretnego nie prowadzi- ani do wniosków, ani do dobrej zabawy.
Pozdrawiam! :)

ocenił(a) film na 4
Zamsz_i_Nubuku

I muszę jeszcze odnieść się do tezy, jakoby trzeba się wpisywać w "target" tego filmu. Nie uważam się za romantyczną osobowość, ale na pewno za osobowość o dużej wrażliwości. Nie uważam, że bagaż emocjonalny jest potrzebny do tego, żeby ten film się podobał- ja uważam, że bagaż mam i, co więcej, właśnie dlatego ten film mi się nie podobał:)
Myślę, że kluczem do polubienia filmu jest własnie ten pierwiastek romantyczności, który nie każdy posiada. Są takie typy filmów, które jedni kochają, drudzy nienawidzą. Dla mnie takim filmem jest 'Amelia'. Nie rozumiem jego fenomenu. Za to 'Przed wschodem słońca', które trafia w podobną grupę odbiorców- czyli teoretycznie nie we mnie- bardzo mi się podobało. Podsumowując, chyba nie ma jednej reguły, na to, komu film sie podoba, a komu nie.

kasiak1983

kolejna pseudointelektualistak, ten film to komedia, satyra na pewno zachowania, bawia sie sterotypami, a ty pewnie oczeiwalas poprawnie politycznego filmiku niezwykle intelktualnego i ambitnego

milenasy

dokladnie, dobrze ze te wywody ucichly marnowanie klawiatury

ocenił(a) film na 9
ohpeggysue

Gdyby nie było w tym filmie bazowania na stereotypach, to nie miałby on w sobie nic z komedii.
Kawały też bazują na stereotypach. Zabrońmy opowiadać kawałów, kręcić takich filmów, pisać książek w stylu "Merde! Rok w Paryżu" Stephena Clarke'a. Bo jeden użytkownik Filmwebu z drugim burzy się o stereotypy.

kasiak1983

OOO Pierwsza "kłótnia" która skończyła się na jednej stronie i to bez inwektyw czy blokowania wypowiedzi, jestem pod wrażeniem:D Filmu jeszcze nie widziałem ale zachęciły mnie wypowiedzi prewitta. Poza tym uwielbiam Delpy i Before Sunset/Sunrise więc obowiązkowo...

Kuba_16

Nie uważam żeby to był film dla nie wiadomo jakich inteligentów. Straszenie zwierzętami obdartymi ze skóry jest słabe i bazuje na tanich pobudkach. Kolejny francuski film i kolejny raz brak szacunku do zwierząt. A film jest niedopowiedziany i zgadzam się z Kasiak1983. A kot najlepszy. Ps. Dobrze pokazany wątek fotografa i pstrykacza;) wiem co mówię. Jestem fotografem to tylko dlatego oceniam na 5:)

klaudia0

Jeśli film ci się nie podobał to postaraj się jakoś sensownie wyjaśnić bo trochę się pogubiłem w twojej wypowiedzi..

Kuba_16

Nie wiem czego tu nie rozumieć.. miałam podpiąć się pod pierwszą wypowiedź, ale się pomyliłam. Moja odpowiedź jest jasna i klarowna, choć chaotyczna;)

klaudia0

No dobra:) Ale interesuję się między innymi tymi francuskimi filmami gdzie nie ma poszanowania dla zwierząt bo ja osobiście lubię to kino i czegoś takiego nie zauważyłem.

ocenił(a) film na 7
Kuba_16

Trochę to bez sensu bo film zrobiła francuska o francuzach,więc chyba lepiej wie jacy oni są? A po za tym kto nie kieruje się stereotypami, wiadomo bez przesady ale wszyscy w ten sposób upraszczają sobie życie. A film choć irytujący, śmieszny, ciekawy choć dość perwersyjny. I ten cały naturalizm... życie ;). Według mnie bardzo dobry film, co podkreśla fakt, ze choć niektóre sytuacje które przydarzają się bohaterom są ciężkie do zniesienia, denerwujące ciężko jest wyłączyć przełączyć tylko ogląda się dalej ...coś jak w przypadku "Biegając z nożyczkami"

użytkownik usunięty
kasiak1983

Proszę, nie mów tego nikomu! A na pewno nie mów tego wszystkim!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones