w grze trójki bohaterów nie znalazłem niczego nadzwyczajnego,.. ot wykonali
profesjonalnie swoją aktorską pracę bez próby osiągnięcia wyżyn..
Temat ..do znudzenia stary jak świat... Abstrahując od tego czy zdrada była domniemana
czy też miała miejsce , rodzi się pytanie czy tzw. zdrada powinna być zawsze jednoznacznie
źle oceniana ..i czy w ogóle można użyć manipulacji słownej nazywając zachowanie
Bernarda zdradą ? Czy Catherine nie jest winna "zdrady" zaniedbując potrzeby seksualne
męża ? Czy w stałym związku fascynacja erotyczna musi po czasie znikać? Czy nie jest
czymś naturalnym to, że mężczyzna pragnie odkrywać i doświadczać nieustannie nowych
seksualnych wrażeń, które dają mu przecież energię do działania i życia ? Czy w
świadomości zamężnej kobiety nie powinno być miejsca na przyzwolenie dla męża na
seks pozamałżeński. ?.. Ten film przypomniał te odwieczne pytania ..i co z tego ?