Jesse i Celine są już po czterdziestce co widać i słychać, ale to wciąż ci sami bohaterowie poprzednich części "Before...". Romantyzm, marzenia, aspiracje i energia gdzieś uleciały i zderzyły się z rzeczywistością. Z rzeczywistością brudnych pieluch, wyczerpującej pracy, byłej żony. Widać zmęczenie na twarzy bohaterów. Widać wysiłek jaki wkładają żeby coś zostało z tej młodości, tego wiedeńskiego czaru i paryskiej namiętności. Zwycięża jednak grecka nuda. Jednak to wciąż Jesse, który potrafi się wygłupiać i marzyć, który kocha swoją Celine, która sprawia wrażenie uwięzionej neurotyczki. Scena kłótni w pokoju hotelowym jest mistrzowska. Tak właśnie kłócą się ludzie, którzy się kochają i pragną by w następnej chwili szukać najlepszego sposobu by się wzajemnie zranić. Dorosłe życie to nie bajka. Bohaterowie wyrzucą z siebie wszystkie żale i frustracje, ale jest dla nich nadzieja. W końcu się kochają. W końcu doświadczyli uczucia wyjątkowego, którego większości z nas nie jest dane zaznać. Myślę, że wielu z nas ma jednak w sercu schowaną jakąś Celine albo Jessego. Kogoś z przeszłości z kim nie dane było nam żyć. Na wspomnienie którego lub której serce nam szybciej bije i zalewa się żalem, ale przypomina, że byliśmy kiedyś romantyczni.
Wszystkie trzy części to filmy gdzie akcja dzieje się w słowach i uczuciach bohaterów. Tak właśnie ma być. Ethan Hawke i Julie Delpy spacerują i rozmawiają. Pozornie nic się nie dzieje. Jeden dzień z życia, ale my wiemy, że to nieprawda. Balzac powiedział kiedyś, że miłość polega na rozmowie i coś w tym jest...Inny cytat z Balzaca na koniec, który opisuje moją sytuację "Serce nasze to skarb. Niech kto je opróżni od razu, jest zrujnowany." Jestem zrujnowany od 12 lat. A film polecam wszystkim, ale nie każdemu.
Symptomatyczny wydaje się fakt , że spora część widzów nie widzi nic dziwnego w prezentowanych na ekranie pościgach, strzelaninach, latających flakach, superbohaterach (w grupie lub solo), mafii, prohibicji, podróżach w czasie, seryjnych mordercach, hobbitach, geniuszach, agentach FBI etc. ale trwająca niecałe dwie godziny rozmowa dwójki ludzi to już coś z czym ciężko im się utożsamić.
Obejrzałam cierpliwie- zasłuchana, nieznudzona nawet przez sekundę.Aktorzy odegrali swoje role realistycznie.Podzielam opinie Kojom.Mistrzostwo tych dwojga oraz fakt że film nie będzie podobał się wszystkim.